niedziela, 24 sierpnia 2014

Liebster Blog Award


Zostałam nominowana do Liebster Blog Award, chciałam podziękować wszystkich, którzy czytając mojego bloga. Hyhy czuje się jakbym dostała nominację do Oscara hyhy.



Krótko o LBA :

  • Nominacja Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera za "dobrze wykonaną robotę".
  • Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. 
  • Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na jedenaście pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała.
  • Następnie ty nominujesz jedenaście osób, informujesz ich o tym, oraz zadajesz im jedenaście pytań.
Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

* Agata Salvatore - jestem bardzo wdzięczna za Twoją nominację <3

Pytania zadane przez świetną blogerkę :

1. Jakie miejsce, zawsze chciałeś/łaś odwiedzić?

Trudno powiedzieć, bo wymarzonych miejsc mam strasznie dużo, ale najchętniej
wybrałabym się do Rzymu. Jest tam dużo, ciekawych zakątków do zwiedzania.
Poczynając od przeróżnych muzeów, kaplic, bazylik i ogółem dla mnie do świetne miasto.

2.Wolisz gdy w opowiadaniu jest więcej opisu, czy dialogu?

Obydwie rzeczy są ważne. Sądzę, że opis i dialog świetnie współgrając, są bardzo potrzebne pisząc opowiadanie, książkę czy nawet wypracowanie z polskiego. Dlatego jestem bezstronna, choć łatwiej mi się wplata emocje, jakieś sytuację, zmartwienie czy tajemnice bohaterów. 

3. Ulubiony projektant mody? 

Oj, szczerze przyznam, że nie jestem typem modnisi hyhy. Chociaż lubię film biograficzny o francuskiej projektantce "Coco Chanel" - Audrey Tautou w roli głównej :)

4.Co jest ważniejsze: intelekt czy uroda? 

Wydaje mi się, że intelekt, ale nie chodzi mi o ludzi, którzy są wspaniali z matematyki czy chemii. Po prostu taki intelekt, który umie rozróżniać dobro od zła. Hyhy teraz pisze jak katechetka. A jeśli chodzi o urodę, to nikt jest jest idealny, po za tym mówi się, że liczy się wnętrze, nie wygląd. 

5. Ulubiona książka + dlaczego właśnie ta?

Oczywiście cała seria Harrego Pottera. Dla mnie jest wspaniała, pokazuje jak ważna jest przyjaźń, odwaga
i oddanie życia za osoby które bardzo kochasz. Ta książka ma to wszystko co uwielbiam, przy niej można płakać i śmiać się jednocześnie. Przeżywać koszmarne chwilę i rozterki, kłótnie, pogrzeby, a nawet jeden ślub i narodziny dziecka. Jestem również zafascynowana pisarką jej ogromną wiedzą i wyobraźnią, która nie ma granic. I bohaterowie, którzy mając nietuzinkową postawę. Jednym słowem : Kocham!  Mogłabym pisać o tej książce cały czas.

6.Idealne miejsce na oświadczyny?

 Zawsze wydawało mi się, że każde oświadczyny muszą wyglądać dokładnie, tak jak na amerykańskie komedii - romantycznej. Jakaś bajeczna altanka z kwiatami dookoła. Lampiony, które dodają urok sytuacji, gwieździste niebo i ukochana osoba stojąca przed tobą i różą w ręku. Achh...ale  to tylko filmy :(

7. Czego się boisz najbardziej?

 Jedną z przerażających dla mnie rzeczy są - węże. Kiedyś miałam" mały" incydent z tym obrzydliwym stworzeniem. Od tej pory panicznie się ich boje nie wchodzę do pawilonu z gadami, gdy jestem w zoo. Gdy byłam młodsza, nawet nie oglądałam przyrodniczych kanałów. Tak, tak wiem głupie, bo przecież wąż nie wyskoczy na mnie z telewizora, ale pokonuje swój strach dzięki HP

8.Gdzie chciałbym/ abyś zamieszkać w przyszłości?

Bardzo chciałabym zamieszkać w Paryżu lub na Lazurowym Wybrzeżu, ale jak na razie to tylko marzenia.

9.Potrafisz wybaczyć zdradę?

Nie mam pojęcia, czy potrafię bo jeszcze nikt (dzięki Bogu) w jakiś sposób mnie nie zdradził. Ale jeśli taka sytuacja mogłabym mieć miejsca w przyszłości i gdybym wybaczyła to i tak nie miałabym zaufania do osoby, która mnie zraniła.

10.Gdybyś mógł/ mogła zmienić jedną rzecz na świcie, co  to by było?

Oczywiście pokój na świecie - jak mówią to uczestniczki walczące o tytuł miss. Nie, żartuje. Na serio nie mam pojęcia, co mogłabym zrobić. 

11. Jakie opowiadania czytasz najchętniej?

Jestem bardzo uzależniona od opowiadań fantasy i FF. 
<3

Lista blogów które nominuję: 

http://ii-trust-you.blogspot.com/
http://dangerous-aria.blogspot.com/
http://futbol-amar-amistad.blogspot.com/
Pytania:
1.Twój znak zodiaku?
2.Czy wierzysz w życie po życiu?
3.Ulubiony rodzaj książek?
4.Najstraszniejszy koszmar który miałeś/ łaś?
5.Ulubiony film?
6.Czy w przyszłości planujesz studiować, jeśli tak to co?
7.Najlepsza piosenka tego lata?
8.Co mógłbyś/ mogłabyś zrobić dla najlepszego przyjaciela, gdyby coś mu się stało?
9.Gdybyś widział/ ła spadającą gwiazdę - jakie życzenie byś wypowiedział/ ła?
10. Masz hobby? Jakie?
11. Czym najczęściej się kierujesz sercem czy rozumem?




sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział V


Obudziłam się ze wzdrygnięciem ze tego koszmarnego snu. Oszołomiona rozejrzałam się po ciemnej sali, mało kto zauważył, że krzyknęłam. Była przerwa większość ludzi już się rozeszło, Meg najwyraźniej poszła do toalety. Zamknęłam oczy, w uszach słyszałam dudnienie. Mama zawsze mi powtarzała, że sny mają głębsze znaczenie, że nie tylko oczy odzwierciedlając naszą duszę, ale i sny. Więc co ma oznaczać ten sen, obecność Jeffreya, wydawał się tak realistyczny. Dziwne, ale niepokój i lęk, które nękały mnie przez jakiś czas rozpłynęły się w powietrzu, wraz ze snem, teraz czułam ulgę, czystką ulgę. Przez moment panowała głucha cisza, gdy nagle rozległ się szmer i ktoś z rzędu obok wstał i ruszył w stronę wyjścia łypią na wszystkich spod łba, chwilę potem wybiegł za nim ...Gabriel. Patrzyłam zamglonymi oczami na drzwi w których oboje mężczyźni zniknęli, na ekranie, wyświetlała się reklama najnowszej kolekcji bielizny Victoria's Secret.

*
Następne kilka dni mijały mi w oszołomieniu. Chodziłam z jednej lekcji na drugą. Mało co jadłam, większość czasu spędzałam w bibliotece, szukając jakiejkolwiek recenzji na temat osiemnastowiecznego teatru dramatycznego. Gabriel pojawiał się co jakiś czas na zajęciach najczęściej z filozofii, coś mi podpowiadało, że gdyby nie to, że razem pracujemy, w ogóle by nie przychodził, mało mówił i był dziwnie nadąsany. Andrea zachowywała się jakby była w amoku, nagminnie sprawdzała telefon, oczekując wiadomość od jej nowego chłopaka Christiana. We wtorek udałyśmy się do nowo otwartego pubu, w którym miałyśmy pracować. Ruszyłyśmy chodnikiem do frontowego wejścia. Na drzwiach widniał jeszcze napis Zamknięte, zastukałam kilka razy w szybę. Drzwi otworzył nam wysoki rudy mężczyzna z purpurowymi policzkami.
- Dzień Dobry - uśmiechnął się zacierając ręce - Zapewne nowe pracownice, zapraszam.  Jestem Edwin, ale mówcie mi Ed. 
Wchodząc do środka uderzyła nas fala gorąca, zapachów limonki i mięty, a z głośników buchnęły mocne dźwięki zespołu, której nazwy nie pamiętam. Z sufitów zwisały małe szklane kule, a dwie ściany zdobione, były granatowymi kryształkami. Po prawej stronie był bar. Z lewej- zgrabne okrągłe stoliki z dębu. Ed wyjął z otwartej szuflady dwie plakietki i zaprowadził nas na zaplecze, było tak blisko kuchni, że przez ścianę czułam żar dobywający się z pieców. Bluzka momentalnie przykleiła mi się do pleców, wywołane przez gorąco panujące w pubie. 
- Tu są wasze uniformy i plakietki z imionami - wskazał na małą szafę, stojącą w kącie. Ed wyszedł zamykając drzwi, podeszłam by otworzyć okno. Andrea podała mi uniform, spojrzałam na plakietkę na której widniało moje przekręcone imię Tina. Zaśmiałam się wiążąc sobie bordowy fartuch wokół bioder.
Po kilku godzinach, gdy wyczyściłam kuchnię i wyniosłam kilka worków śmieci, do pubu przybyło kilku gości. Andrea obsługiwała przy parze, więc podeszłam do młodej pary siedzącej na wprost od wejścia. 
Dziewczyna była ładną brunetką, którą jak sądziłam gdzieś już widziałam w czarnej sukience, glanami i z paroma kolczykami w uszach. Chłopak, był tak samo przygnębiającą ubrany. 
- Coś do picia ? 
Chłopak spojrzał najpierw na mnie, potem na dziewczynę, która zagłębiła się w menu.
- Whisky - odpowiedział 
- Dla mnie to samo 
Przez chwilę gapili się na siebie, jakby chcieli się zabić wzrokiem.
- Jednak poproszę wodę z limonką - powiedziała z dezaprobatą.  
Przecisnęłam się między stolikami i ruszyłam przez sień niosąc zamówienia, w lokalu przybywało coraz więcej ludzi. Idąc do stolika, potknęłam się o coś śliskiego, próbując zahamować dziki taniec moich nóg, z rąk wyleciała mi szklana whisky, oblewając koszulkę chłopaka, który ją zamówił. Przez chwilę parzył na mnie gniewnym wzrokiem, po czym wstał i podszedł, tak blisko, że cofnęłam się o krok. W oczach jarzyła mu się wściekłość miałam tylko nadzieje, że mnie nie udusi i co gorsza nie zrobi wielkiej awantury.
- I ty jesteś kelnerkę.. ty ! Nawet inwalidka na wózku jest lepsza od ciebie - krzyknął, a mięśnie szczęki zaczęły mu lekko drżeć.
- Przepraszam - odpowiedziałam siląc się by nie wybuchnąć złością, teraz już przesadza, przecież to tylko whisky.
- Rage przestań, chodźmy już - powiedziała dziewczyna, błagalnym tonem. Chłopak spojrzał na nią i wyszedł mamrocząc po nosem jakieś wyzwiska.
- Przepraszam za niego - zwróciła się do mnie, wyraźnie zakłopotana - od jakiegoś czasu chodzi wściekły, ale nie sądziłam, że wyładuję złość na obcego człowieka. Wywróciłam oczami.
- Nie wyobrażam sobie co by się stało, gdybym była z nim sam na sam. 
- Ach.. ja też - uśmiechnęła się i wybiegła z pubu.



***
Uliczka była wąska i opustoszała. Vincent szedł szybkim krokiem, a czarne oczy błyszczały mu wyrazem oczekiwania. Kiedy zbliżał się do celu, w myślach zabrzmiały mu pożegnalne słowa Josefin. Wkrótce zbliża się druga faza. Przygotuje się i odpocznij trochę.
Uśmiechnął się z wyższością. Nie spał całą noc, ale sen był ostatnią rzeczą, jaka go interesowała. Sen jest dobry dla słabeuszy. On jest wojownikiem, podobnie jak jego przodkowie, a członkowie jego ludu nie spali po rozpoczęciu bitwy. Ta bitwa niewątpliwie się rozpoczęła, a jemu przypadł zaszczyt rozlanie pierwszej krwi. Teraz miał dwie godziny na uczczenie swojego zwycięstwa, zanim powróci do pracy.
Spać? Są przecież znacznie lepsze sposoby, żeby się odprężyć...
Zamiłowanie do konsumenckich przyjemności niewątpliwie odziedziczył po swych przodkach, tyle że oni delektowali się heroiną, a on wolą inne rozkosze. Był zbyt dumny ze swojego ciała, dobrze umięśnionej maszyny do zabijania - by niszczyć je narkotykami. Znalazł sobie mniej niebezpieczne uzależnienie zdrowszą i bardziej satysfakcjonującą nagrodę. Czując znajomy dreszczyk oczekiwania, ruszył jeszcze szybszym krokiem. W końcu stanął przed niczym niewyróżniającymi się drzwiami i nacisnął dzwonek. W drzwiach odsunięto wizjer, po czym przyjrzała mu się badawczo para orzechowych łagodnych oczu. W końcu drzwi się otworzyły.
- Witamy - odezwała się ładnie ubrana kobieta. Zaprowadziła go do doskonale umeblowanego saloniku o przytłumionym oświetleniu. W powietrzu unosił się zapach drogich perfum i czekolady. - Proszę.- Wręczyła mu album z fotografiami.- Kiedy pan się zdecyduję proszę mnie zawołać. Następnie zostawiła go samego.
Siedząc na skórzanej sofie z albumem na kolanach, poczuł ukłucie zmysłowego pożądania. Wprawdzie nigdy nie świętował Bożego Narodzenia, ale wyobrażał sobie, że tak musi czuć się dziecko siedząc przed stosem prezentów, gdy za chwilę ma otworzyć cuda kryjące się w środku. Otworzył album i zaczął przyglądać się zdjęcia.
- Martina. Hiszpańska dama. Romantyczna.
- Amelia. Piękna sadystka.
Dwukrotnie przejrzał album i w końcu dokonał wyboru. Chwilę później pojawiła się ta sama kobieta, która go powitała. Wskazał kogo wybrał. Uśmiechnęła się.
- Proszę za mną.
Po omówieniu spraw finansowych przeprowadziła dyskretną rozmowę przez telefon. Poczekali kilka minut, po czym weszli po kręconych marmurowych schodach, które zaprowadziły ich do luksusowego korytarza.
-Te złote drzwi na końcu - poinformowała go. - Ma pan bardzo kosztowny gust.
No pewnie. Pomyślał. Jestem koneserem.
Kiedy dotarł do drzwi, uśmiechnął się do siebie. Były już otwarte... zapraszały go to siebie. Pchnął je i bezszelestnie się otworzyły. Kiedy zobaczył dziewczynę, wiedział, że dobrze wybrał. Czekała na niego dokładnie tak, jak prosił... leżała naga na placach, z rękami przywiązanymi grubym aksamitnym sznurem do poręczy łóżka. Wczoraj wieczorem zabiłem powiedział sobie w duchu, dotykając jej brzucha, a ty jesteś moją nagrodą. 

_________________________________________________________________________
Mam nadzieje, że wam się podoba, bo mi jakość nie. Przez pewien czasu nie miałam weny achh
tak już bywa. W tym rozdziale pojawiła się nowa postać, która wniesie lekki zamęt w życie bohaterów.
Tanya jest oburzona zachowaniem Rage, którego poznała w pubie. W kolejny wpisach dowiecie się dlaczego Gabriel tak dziwnie się zachowuje. Wydaje mi się, że rozdział jest krótki :/  Małe ostrzeżenie na blogu będą mogły się pojawiać nieprzyzwoite słowa itp. Życzę udanych wakacji, bo już niedługo... szkoła :(
Chciałbym was poinformować, że będę rzadziej, ale regularnie  dodawała wpisy, gdyż jestem w trzeciej klasie gim i gdy rozpocznie się szkoła i te różne egzaminy będę miały trochę ograniczony czas.
Pozdrawiam :)
Czytasz = komentuj, zrewanżuje się. 
Przepraszam za błędy jeśli wystąpiły :3




piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział IV

Wróciłyśmy do domu tuż przed dziewiątą. Przekręciłam klucz w zamku, chwyciłam klamkę i naparłam biodrem na drzwi. Na kolacje postanowiłam zrobić tacos nadziewane kurczakiem. Kiedy podsmażałam cebulkę z różnymi rodzajami papryk, w moje myśli bez trudu wkradł się Gabriel. W chwili, gdy jego skóra otarła się o moją, całe moje ciało przeszył dreszcz od czubka głowy, aż po koniuszki palców. Prąd sprawił, że strach który kotłował się w gardle i dreszcze, które przepływały wzdłuż kręgosłupa za każdym razem, gdy na mnie patrzył, były jak powoli tlący się popiół. Moje serce, mój umysł, moja dusza - wszystko to nagle zapłonęło ogniem wywołanym przez maleńką iskierką na mojej skórze. Nigdy nie czułam czegoś tak podniecającego. Przy krojeniu kurczaka w kostkę, zadzwonił telefon. Niechętnie podniosłam słuchawkę. Dzwoniła mama wypytywała co u mnie słychać, od mojego wyjazdu była strasznie zmartwiona, czułam, że nie mówi mi wszystkiego, wydawało mi się, że ukrywa coś, co ją gnębi od pewnego czasu. Oczywiście prawiła mi swoje znane na pamięć kazanie : "Nie choć sama po nocach"- z tym się zgodzę przekonałam się na własnej skórze jakie są tego skutki. Ucieszyła się, jak dziecko, gdy uświadomiłam ją, że przyjadę trochę wcześniej, niż się tego spodziewałyśmy, system nauczania w Georgie jest nieco inny od znanego mi  w Oklahomie. Mama opowiedziała mi z podziwem jak Darren świetnie sobie radzi z rehabilitacjami. Po rozmowie z nią próbowałam się skoncentrować się na kolacji. Uśmiech sam pojawił mi się na twarzy, gdy przypomniały mi się słowa mamy "Darren jest taki radosny", oczy mnie piekły, ale to dlatego, że wcześniej kroiłam cebulę. Dziewczyny zebrały w sobie dość odwagi, by spróbować mojego dzieła. I nawet im spakowało. Przyjemnie było obserwować, jak stopniowo nabierają zaufania do mojej kuchni, przynajmniej byłam lepszą kucharką od Andrei, a to już wielki wyczyn.

**
W sobotę od rana było zimno i padało. Siedziałam przy kuchennym oknie, patrząc jak deszcz bombarduje gradem pocisków coraz większe tafle kałuży na trawniku. Na kolanach miałam obszarpaną książkę Abrahama Stokera Dracula, za uchem ołówek, a na parapecie pusty kubek po herbacie. Na ławie leżał arkusz pytań z lektury, był już prawie cały zapisany. Meg wyszła na kurs jogi, a Andrea szykowała się na umówioną randkę. Nie miałam ochoty dłużej ślęczenia nad kilkoma pytaniami. Postanowiłam wpisać je w Google i przy tym odprężyć się na Facebooku, zdziwiłam się czemu nie zrobiłam to wcześniej.  Skrzywiłam się na wyniki wyszukiwania, jedno krótkie pytania, a odpowiedzieć cholernie długa. Pół godziny później - po przeczytaniu kilku starych artykułów z życia Abrahama, oczy zaczęły wychodzić mi z orbit. Z dziwnym trafem zakres wyszukiwań rozszerzył mi się i w dole ekranu pojawił się link do gazety codziennej Roswell, pomyślałam, że co mi szkodzi sprawdzić. Kliknęłam link, przeglądając stronę archiwum zaintrygował mnie nagłówek artykułu, przysunęłam się z krzesłem bliżej ekranu.

 Policja z Atlanty alarmuje

Roswell to ciche, spokojne miasteczko i oprócz ratowania kotów z drzewa nie ma tu zbyt wiele pracy dla stróżów prawa. Ostatnio coraz częściej zgłasza się zaginięcia młodych osób. W czwartek 17 lipca znaleziono ciało martwej uczennicy z liceum przy Patrick Street. Przesłuchania rodziny zmarłej uczennicy i uczniów szkoły odbędą się 25 lipca. Policja z Atlanty wszczęła odrębne śledztwo związku tragiczną śmiercią nastolatki. Dwudziestoczteroletni Rage C. (o którym pisaliśmy w poprzednim wydaniu) został zwolniony i oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Miejscowy szeryf zaleca szczególną ostrożność, każdy z nas jest teraz narażony. Sprawca tych czynów nadal jest na wolności.

Powoli trawiłam informacje, docierające do umysłu. Podskoczyłam na dźwięk trzaśnięcia się drzwi za moimi plecami. Okręciwszy krzesło, zobaczyłam jak Meg wchodzi do kuchni trzymając w ręku karimatę do ćwiczeń. Miała przymrużone oczy i zacięte usta.
-Ducha widziałaś, czy coś gorszego ?- spytała dysząc, najwidoczniej cień strachu padł na moją twarz.
Pokręciłam głową.
-Meg - zaczęłam, nadal przyglądając się otwartemu laptopowi- wiedziałaś, że w Roswell zamordowano jakąś dziewczynę ?
-Tak, przez ostatnie kilka miesięcy gazety o niczym innym nie pisały.
-Ale policja znalazła już tego morderce ? - spytałam po sekundzie milczenia.
-Tanya, ty naprawdę niczego nie czytasz - Meg przybrała ton, jakiego dotąd nie słyszałam -  wczoraj policja zatrzymała jakiegoś gościa na razie nikt nie udziela informacji, ale podobno to był on.
Zmarszczyłam czoło, na wspomnienie o traumatycznej napaści, ogarnęło mnie przerażenie. Czy to mógł być ten sam facet, którego pobił Gabriel. Serce zabiło mi w jak obłędzie, to dlatego ostrzegał mnie przed kręcącymi się tu świrami, może miał kogoś konkretnego na myśli. Wczorajsza sytuacja, byłam pewna, że coś wpadło na maskę, ten ciemny kształt nie był wytworem mojej wyobraźni, tylko czemu nikt oprócz mnie go nie spostrzegł. Po chwili nasunęła mi się masa pytań pomocniczych, na których i tak nie znałam odpowiedzi. Miałam w głowie mętlik.
-Kim była ta dziewczyna ? - spytałam, odrywając się od przygnębiającego rozmyślania.
-Jakaś Miranda Dawson, nie znałam jej osobiście.
Dokończyłam arkusz, słuchając monotonnej paplaniny Meg, o tym jakie błędy popełnia instruktorka jogi, wrzucając 'aha' za każdym razem, gdy milkła, czekając na reakcje. Bez reszty pochłaniała mnie kwestia "tamtego" wieczoru. Z jednej strony wydawało mi się, że się mylę. Im dłużej się nad tym zastanawiałam, tym większe ogarniały mnie wątpliwości. W kieszeni zawibrował mi telefon. Na ekraniku wyświetliła się wiadomość od zastrzeżonego numeru, z informacją, że w kinie Luna odbędzie się maraton horrorów.
No dobra, wprawdzie uwielbiam horrory, ale prognoza, że będę musiała o po nich zażywać leki nasenne, jest murowana zwłaszcza, że ostatnie fakty przyprawiały mnie o osłupienie. Meg, która dostała ulotkę o maratonie, przez cały czas nalegała mnie bym się trochę rozerwała i poszła z nią do kina. Otworzyłam usta, starannie ważąc ton, bym się nie wydała, że boje się chodzić teraz po mieście.
-Przecież te horrory są nudne, oglądałam je tysiące razy - stwierdziłam, mając nadzieje, że ją przekonam.
-Czy ja zawsze muszę cię do wszystkiego namawiać, zbieraj się idziemy - powiedziała, biorąc kosmetyczkę.
Najwyraźniej kłamanie to moja pięta Achillesowa, nie miałam wyboru założyłam turkusowy sweter, granatowe rurki i ciemne baleriny. Przeciągnęłam palcami po włosach wokół twarzy. Obróciwszy się dwa razy przed lustrem, stwierdziłam, że wyglądam całkiem nieźle, albo nawet seksownie. Szczerze mówiąc, miałam mieszane uczucia co do wyjścia, gdym miała przy sobie, chociaż gaz pieprzowy czułabym się bezpieczniej. Zamknęłam za sobą drzwi, idąc przez Vermont Ave, dopadło mnie paskudne uczucie. Lęk, niepokój. I pewność, że stanie się coś okropnego. Wiktoriańskie domy ciągnące się przez całą ulice, wyglądały, jakby były puste w środku. Wydawało się, że nie ma w nich ludzi tylko, za to jakieś istoty obserwujące okolice. Niebo było szare, ale bez jakiejkolwiek chmury. Pomiędzy gałęziami rosnącego przed domem wielkiego orzecha, dostrzegłam ciemny cień. Kruk, tkwił tak nieruchomo, jak otaczające go zielone liście. Na czarnych  piórach światło rysowało małe tęcze. Dziwne, ptak przypatrywał się na nas, moją uwagę przykuły jego oczy czarne jak lukrecja. Kruk wzbił się w powietrze, z drzewa posypały się liście. Skrzydła miał wielkie, hałasu mogły narobić za całe stado skautów. Zatoczył koło i ostrym kraknięciem odleciał w stronę lasu. Lekki wietrzyk poruszał liśćmi, wzięłam głęboki oddech. Kiedy szliśmy w stronę wejścia do kina, zerwał się wiatr i omiótł nasze łydki papierkami po cukierkach.
- Dwa bilety na maraton - poprosiłam kobietę za kontuarem.
Wzięła pieniądze i podała mi przez okienko dwa czerwone bilety, po czym uśmiechnęła się odsłaniając plastikowe kły wampira.
-Życzę strasznego oglądania - zawołała , podając bilety jakiejś parze. Weszłyśmy do sali, szybko zajmując najlepsze miejsca, bo na seans przyszło tyle osób, że później nie dałoby się znaleźć wolnego kąta. Kupiłyśmy popcorn i kilka paczek orzeszków w czekoladzie. Czekając, aż zacznie się film do rzędu obok przysiadło się dwóch chłopaków, tego się nie spodziewałam Gabriel co on tu robi ? Znałam go kilka dni, a wydawało mi się, że między nami jest jakaś więź. W sali zaczęły gasnąć światło, zapadło milczenie, na ekranie pojawił się wielki napis The Conjuring. Po godzinie oglądania, kiedy główną bohaterkę opętały już demony, oparłam się o ramię Meg, wiedziałam, że zaraz zasnę pod powiekami czułam piasek.
"Otworzyła oczy, słysząc metaliczne syczenie. Spojrzałam w dół i zobaczyła jak szczelina w moście się powiększa. Metalowe kable pomiędzy barierkami zaczęły gwałtownie łopotać na wietrze, a most znów zaskrzypiał. Jeffrey jednak stał na środku. W chwili, gdy most zaczął się trząść, potknęłam się i przewróciłam na kolana. Nie odrywając od niego wzroku, gdy most u jego stóp wyginał się i pękał. Zerknęłam szybko na naderwany asfalt. Po przez pary mogłam dostrzec płynącą w dole rzekę. Jeffrey próbował wstać, na próżno.Gdy na mnie spojrzał, dostrzegłam w jego oczach strach.
-Bądź silna ! - krzyknął zachrypniętym głosem
Zapadła całkowita ciemność, ciężka i gęsta, zawisła nad nami. Gdy nieco opadła, most wydawał się zniszczony, jego filary były ustawione pod nienaturalnymi kątami, a w nawierzchni szczeliny których nie dałoby  się naprawić. Wysoko nad Jeffreyem dwa czarne cienie fruwały dookoła mostu. Spojrzałam na niego, zamrugałam zdziwiona, wydawał się jeszcze bardziej przerażony. Zwinął się w kłębek i schował głowę w ramiona. Tam gdzie wcześniej znajdował się Jeffrey, stało dwoje ludzi. A przynajmniej nieznane mi istoty. Obie sylwetki miały na sobie czarne ubrania. Mężczyzna ubrany był w dobrze skrojony garnitur, kobieta w długą czarną sukienkę, mimo pięknych chłodnych rysów twarz wyglądała na martwą. Mieli jasne niemal białe włosy, sięgające do ramion. Wyglądali jakby wybierali się na pogrzeb. Sunęli powoli w moją stronę, byli przerażający. Ich straszne - nieludzkie oczy, sprawiły, że cofnęłam się o krok. Czarne pozbawione źrenic, patrzyły na mnie przez chwile. Potem obie postacie uśmiechnęły się jednocześnie. 
-Czyż to nie urocza istotka ? - spytał mężczyzna
-Mhmm - zamruczała kobieta, nie odrywając ode mnie wzroku - powiedz gdzie twoja matka ukryła ten skarb ? Patrzyłam na nich z przerażeniem, kilka kropelek potu pojawiło się na moim czole.
-Odpowiedz mi !! - ryknęła, wyciągając srebrny sztylet.
-Ni..Nie wiem - zaczęłam się jąkać. 
-Nie dajesz mi wyboru - przerwała mi ostrym tonem kobieta. Przyłożyła mi sztylet do twarzy. Po policzku spływała mi łza, mieszając się z krwią.
-Sama do tego doprowadziłaś, skarbie - szepnęła, wybijając sztylet w moją pierś".

-Nieee ! - krzyknęłam, budząc się.
________________________________________________________________________
No, więc w tym rozdziale Tanya ma coraz większe podstawy, by sądzić, że morderstwo w
mieście i napaść, z przed kilku dni to dwie łączące się sprawy. Koszmar w kinie to nie jest zwykły
sen. W następnych wpisach dowiecie się kim są tajemnicze istoty.
Mam nadzieje, że podoba wam się rozdział, chyba nie jest za długi ?
12 sierpnia jest noc spadających gwiazd, może uda mi się wypowiedzieć życzenie . Hyhy
Czytasz = komentuj, zrewanżuje się ;)
http://ii-trust-you.blogspot.com/ - jeszcze raz chciałam polecić blog mojej BFF <3
Jak zawsze, przepraszam za moje błędy :/